Muzykoterapia niczym seans Hitchcocka – granie na gongach, australijskim didgeridoo i innych instrumentach perkusyjno-klawiszowych symulujących odgłosy natury. Ten spektakl dźwiękowy dosłownie wbił nas „w fotel” i trzymał w napięciu do ostatnich dźwięków!
Terapia odbyła się w niedzielę – dzień wolny od wszystkich pozostałych zajęć. Dlatego Jaś „wypadł” poza schemat codziennych zajęć i na muzykoterapię wszedł z największą histerią w ciągu całego turnusu. Jednakże w ciągu kilku sekund został muzycznie „spacyfikowany” i wytrzymał w skupieniu całe 25 minut! Wielka duma 🙂
Przyznam szczerze, że miło i przyjemnie się czyta Twój Portal. Masz wielki talent, ambicję i lekkie pióro… gratuluję 🙂